Emigranci i uchodźcy

Czyli temat numer jeden w europejskich mediach, więc chyba czas, żeby i u mnie zaznaczyć to historyczne wydarzenie. Oczywiście jak wszyscy, mam coś za i coś przeciw, więc od początku.


Na pewno nie podoba mi się podszywanie się emigrantów ekonomicznych pod uchodźców i ich "struktura", czyli to, że docierają do Europy niemal sami mężczyźni. Co oni robią ze swoimi rodzinami? Wieją, mówią, że: jak się urządzę, to Was ściągnę i zostawiają rodzinę w takim niebezpiecznym kraju, w którym według ich słów żyć się nie da? Tak, to na pewno budzi mój niesmak. Niepokój natomiast budzi fakt, że nawet służby dostrzegają w tej masie ludzkiej niebezpieczeństwo przenoszenia się jednostek niebezpiecznych. Oczywiście nie podoba mi się również to, że nie chcą walczyć o swoje państwo tylko uciekają do innych, żeby tam walczyć o swoje prawa człowieka. Przez te kilka lat wojen i zamieszek, kiedy media informowały o zabijaniu chrześcijan, w zasadzie Europa pozostawała bierna. Teraz, kiedy ruszyli na kontynent nie ci naprawdę zagrożeni (oni w większości zostali albo siedzą w obozach w państwach ościennych), ale ci, którym się nie podoba ustrój ich państw, mamy się solidaryzować i pomagać? To takie minusy i moje nie.


Co do tak, to uważam, że uchodźcom (prawdziwym uchodźcom) należy pomóc i to bez gadania i wykłócania się miesiącami kto ma to zrobić. Nam też pomagano. I my pomagaliśmy uciekinierom z byłej Jugosławii, kiedy tam trwała wojna i jakoś nikt nie siał paniki, mimo że to też w dużej mierze byli muzułmanie. Co do emigrantów ekonomicznych to moim zdaniem powinna im przysługiwać taka sama pomoc jak przysługuje obywatelom danego kraju. Nie widzę powodu, żeby miała ona być większa. Czy się ich obawiam i urządzenia nam szariatu? Nie, nie, zdecydowanie: nie. Z dwóch podstawowych powodów: po pierwsze Polska nie jest krajem "socjalnym", więc nie jest celem emigracji ekonomicznej, zwłaszcza tych muzułmanów, którzy chcieliby trzymać żony w domu, bo trudno im będzie utrzymać u nas całą rodzinę. Po drugie: Polacy nie są tolerancyjni wobec innych religii i są uczuleni na wszelkie narzucanie jakichkolwiek norm, które godziłyby w "wolność i swobodę"; nie jesteśmy Szwecją, żeby dało się ograniczyć prawa jednej grupy kosztem drugiej. Mamy podejście: chcesz chodzić w burce, kapeluszu czy kaloszach to sobie chodź, ale nie narzucaj ich mi. Dlatego nie obawiam się islamizacji kraju. Obawiam się jak już pisałam niebezpiecznych jednostek, które są w tym tłumie. Ale pytanie: czy gdyby chcieli tu rzeczywiście dotrzeć czy nie znaleźliby innej drogi przyjazdu? Myślę, że znaleźliby. Oczywiście to stwarza im dogodną sytuację, ale gdyby chcieli przyjechać jako studenci, turyści, pracownicy czy przedsiębiorcy, też by dali radę. Więc i ten powód do paniki odpada.


Podsumowując, uważam że są duuużo ważniejsze rzeczy do załatwienia w kraju, tak po prostu dla dobra obywateli, niż wielomiesięczne bicie piany z powodu garstki uchodźców, którą moglibyśmy już dawno przyjąć i zająć się prawdziwymi problemami.

Komentarze

Popularne posty